Startuj z nami  Dodaj do ulubionych  Napisz do nas
Wieści z Oddziału
Przewodnicy wśród łosi
W dniach 23-25 kwietnia czwórka naszych przewodników uczestniczyła w XIV Ogólnopolskim Zlocie Nizinnym Przewodników PTTK. Biebrzańskie rozlewiska, torfowiska i ostępy leśne przemierzali: Jolanta Bulak, Leon Jasiński, Leszek Marcinkowski i Zbigniew Piasecki.
Wystartowaliśmy o godzinie 7:00 z Elbląga. Naszym wspaniałym kierowcą był Leon, który zasypywał nas ciekawostkami o miejscach, przez które przebiegała nasza trasa. Leszek uzupełniał naszą wiedzę w aspekcie przyrodniczym i z okien auta przeprowadzał ekspresowe zajęcia terenowe, a następnie jeszcze szybszy egzamin z rozpoznawania gatunków ptaków. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zwiedzili czegoś po drodze… Pierwsza była zabytkowa aleja dębowa położona przy trasie Olsztynek - Jedwabno w pobliżu wsi Dłużek. Składa się ona z 37 drzew o obwodach pnia wynoszących: 170-400 cm, wśród których są 32 dęby, 3 klony i 2 lipy. Następnie przez szyby samochodu podziwialiśmy Szczytno, z sentymentem wspominając nasze wycieczki szkoleniowe w czasie kursu przewodnickiego. W Babiętach obejrzeliśmy małą elektrownię wodną, która mieści się w młynie wybudowanym w pocz. XX wieku, a w Rucianem-Nida zatrzymaliśmy się przy wybudowanej w roku 1879 śluzie Guziance. Dalej droga wiodła przez Pisz, Grajewo do Goniądza, gdzie naszym oczom ukazała się Biebrza. Dwoje z nas było tu pierwszy raz. Zachwyt, który malował się na naszych twarzach, wyraziliśmy okrzykami. Jak się później dowiedzieliśmy, zostaliśmy "zabiebrzeni" od pierwszego wejrzenia i od tej pory jesteśmy "biebrznięci" (odmiana miejscowej choroby).
Program był bardzo napięty, zatem tuż po zakwaterowaniu udaliśmy się do pierwszego punktu, jakim była niesamowita Twierdza Osowiec. Dzięki nietuzinkowej osobie i charyzmie naszego wspaniałego przewodnika - kol. Mirosława Worony z Osowieckiego Towarzystwa Fortyfikacyjnego, ta wizyta pozostanie na długo w naszych wspomnieniach. Obiekt wybudowano w latach 1882-1892 w celu zabezpieczenia jedynego przejścia przez bagna biebrzańskie. Jego zadaniem była obrona imperium rosyjskiego przed ewentualnym atakiem wojsk niemieckich z Prus Wschodnich. Zwiedziliśmy fragment fortu centralnego, gdzie funkcjonuje muzeum oraz liczne schrony i tunele, łącznie z Tunelem Śmierci, w którym towarzyszyły nam legendy o czarnej damie i duchu żołnierza rosyjskiego.
Z żalem rozstaliśmy się z naszym przewodnikiem, jednak po chwili już z zachwytem, oglądaliśmy film przyrodniczy o Biebrzańskim Parku Narodowym w Centrum Edukacji i Zarządzania BPN. Po jego obejrzeniu od razu zamarzyliśmy o zobaczeniu tych wszystkich walorów i jak spłoszone łosie popędziliśmy do autokarów. Naszym przewodnikiem był Pan Andrzej Gawryluk - zastępca Dyrektora d/s Społecznych Funkcji Parku. Na jednej ze ścieżek przyrodniczych, mogliśmy podziwiać panoramę rozlewisk Biebrzy oraz budowli wojskowych. Wędrując kładką, co chwila przystawaliśmy, by móc korzystać z ogromnych zasobów wiedzy naszego przewodnika. Zasłuchani, nawet nie spostrzegliśmy, że czas stał się odpowiedni, by do ogniska zasiąść. Na polu namiotowym BPN czekała na nas przepyszna kolacja i… niezwykle intrygujący napój wysokoenergetyzujący, którego tajemnicza nazwa - "Kopnięcie łosia" skusiła każdego uczestnika do degustacji. Potem przyszła pora na śpiew przy ognisku. Jak się okazało brać przewodnicka głosy ma tęgie, więc cały Goniądz wiedział, że zlot się właśnie rozpoczął.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy oczywiście o 6 rano i udaliśmy się na rekonesans. Podczas myszkowania po przybrzeżnych terenach natknęliśmy się na innych miłośników porannych wędrówek. Posileni pięknymi widokami udaliśmy się na śniadanie, a potem Carską Drogą - na łowy… z aparatem! Zwiedziliśmy Dolny Basen Biebrzy z przemiłą przewodniczką Ewą, która barwnie zaprezentowała nam walory okolicy. Na torfowisku wysokim zatonęliśmy w "morzu" bagna zwyczajnego, uważając by dosłownie nie wziąć kąpieli w wyrobiskach potorfowych. Wietrzna pogoda tego dnia skłoniła świat żywy do szukania schronienia w zacisznych ostępach, jednak już wkrótce dzięki bystremu oku naszego kierowcy, ujrzeliśmy majestatycznego łosia, który iście po królewsku spokojnie zajmował się obiadem, mając "w nosie" autokar pełen rozentuzjazmowanych jego widokiem turystów.
Na Bagnie Ławki padło o bobrze słów kilka, a następnie o potrzebie utrzymania tych terenów w obecnym stanie dla zachowania miejsc bytowania cennych, często unikatowych i rzadkich gatunków zwierząt, a co za tym idzie, o mistrzostwach świata w koszeniu łąk biebrzańskich. Podziwialiśmy Biebrzę i od południa z Góry Strękowej i od północy - z Burzyna. W Brzostowie z niedowierzaniem patrzyliśmy na zalane pastwiska, które już w połowie maja staną się miejscem wypasu "szczęśliwych krów biebrzańskich", które są kluczowym elementem projektu zatrzymania procesów sukcesji roślinnej na łąkach biebrzańskich. Mało tego, są to bardzo czyste krowy, ponieważ jedyną drogą na pastwiska jest bród, który często jest na tyle głęboki, że zwierzęta te pokonują go wpław.
Pełni wrażeń zasiedliśmy do kolacji, a po niej obejrzeliśmy prezentację wolontariuszki zlotu z Barcelony, dzięki której mogliśmy porównać jak pracują przewodnicy w innym kraju.
Prawdziwą ucztę zgotował nam ceniony fotografik biebrzański - Pan Tomasz Kłosowski, który scharakteryzował unikatowy charakter BPN, ubarwiając anegdotami, ciekawostkami, które towarzyszyły jego pracy oraz odebraliśmy krótki kurs dobrego fotografika tj. cierpliwego oczekiwania na unikatowe ujęcie. Była to dla nas prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni. Długo trwały ożywione dyskusje, jednak na zabawę przyszedł czas, wiec do tańca ruszył każdy z nas!
Ostatniego dnia poprzez Knyszyn (ulubione miasto Zygmunta Augusta) i Krypno udaliśmy się do miejscowości Pentowo, gdzie znajduje się Europejska Wioska Bociania, w której można z platformy widokowej zajrzeć do gniazd tych ptaków. Następnie zwiedziliśmy Tykocin (synagogę, rynek oraz kościół). Dla nas było to ciekawe przeżycie, bo dokładnie rok temu byliśmy w tym pięknym miasteczku. Po pysznym posiłku w przytulnej restauracji żydowskiej przyszedł czas pożegnać naszych kolegów. Smutek rozstania osładzała myśl, że niedługo się spotkamy - na CZAK-u lub na Zlocie Przewodników, które - jak się wspaniale złożyło odbędą się na naszym terenie i pozwolą odkryć wiele tajemnic naszego regionu.
Kto zna Leona wie dobrze, że zawsze ma asy w rękawie i nie pozwala zasnąć (jakże zdrożonym współpasażerom). Tym razem zwiedziliśmy kościół w Kadzidle oraz rezerwat "Czarnia" , gdzie występuje blisko 200-letni drzewostan sosnowo-świerkowy, a w nim szlak sosen bartnych, z których kilka uznano za pomniki przyrody. Następnie udaliśmy się już w drogę powrotną, cały czas wspominając mile spędzony czas i wspaniałych ludzi. Chcielibyśmy tam powrócić, co na pewno oznacza, że jesteśmy już "biebrznięci".
Jolanta Bulak
[wstecz]