W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej „Polityce Cookies”.
Akceptuje (nie pokazuj więcej tego komunikatu).

Napisali o nas…

Miłość Brigitte do Polski zaczęła się od Chopina


„Dziennik Elbląski“ nr 197 z 24 VIII 2007 r.

Brigitte Gawron-Strazzer, Szwajcarka z niemieckiego kantonu, pokochała Polskę podczas wycieczki do naszego kraju. Gdy wróciła do domu bardzo tęskniła. Od sześciu lat mieszka w Elblągu na stałe i jest chyba jedyną mieszkanką tego miasta tej narodowości.

Wszystko zaczęło się od zauroczenia Fryderykiem Chopinem. Po przeczytaniu jego biografii Brigitte zdecydowała, że musi poznać ojczyznę kompozytora.

- Skoro tak do niej tęsknił i była inspiracją w tworzeniu genialnej muzyki to warta jest zobaczenia. Pojechałam więc na wycieczkę, na trasie, której były najbardziej znane polskie miasta: Warszawa, Kraków, Gdańsk i Toruń. Zachwycił mnie pejzaż z widnokręgiem, płaskim krajobrazem i wspaniałe światło. W Szwajcarii jest mało nieba, tylko góry i domy, zabudowana przestrzeń. Wiedziałem, że będę tu wracać, by jeszcze lepiej poznać Polskę wspomina Brigitte.

Miłość od pierwszej wycieczki
Po powrocie z Polski do rodzinnego Baden w Szwajcarii kupiła pianino.

- Chciałam nauczyć się grać utwory Chopina. Nauczycielka przychodziła do domu i udzielała lekcji. Potrafiłam nawet zagrać scerco. Później zainteresował mnie Tarnów. Kupiłam w Szwajcarii szklany wazon z nazwą tego miasta. Musiałam więc tam pojechać. Często też odwiedzałam Gliwice, ponieważ tam poznałam pewną rodzinę. Oni znali niemiecki. Jeszcze nie umiałam dobrze po polsku, więc byli moimi przewodnikami. Następnie zainteresowałam się rejonem Elbląga ze względu na rezerwaty przyrody i Mierzeję Wiślaną - opowiada Brigitte Gawron-Strazzer.

Podkreśla, że w Szwajcarii tęskniła za Polską i zadawała sobie pytanie: jak zostać w Polsce na stałe. Okazało się, że samo życie dało jej odpowiedź.

- W biurze podróży zaproponowali mi wycieczkę rowerową po okolicach Elbląga. Zgodziłam się. Moim przewodnikiem był Tomasz Gawron. Okazało się, że mamy podobne zainteresowania. Stwierdziliśmy, że powinniśmy poznać się bliżej. Przyjeżdżałam do Polski coraz częściej. Dwa tygodnie byłam w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Od 10 lutego 2001 roku jestem w Elblągu na stałe. Nie żałuję swojej decyzji. Chociaż nie było łatwo jeśli chodzi o sprawy urzędowo-paszportowe przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Szwajcaria wprawdzie nie należy do Wspólnoty, ale przepisy ma podobne do unijnych. Nie znam szczegółów, bo wszystko załatwiał mój mąż Tomek - opowiada Brigitte. Ślub wzięli w 2005 roku.

Tajniki malarstwa w Zurychu
Gdy Brigitte została elblążanką postanowiła poznać historię regionu.

- Uznałam, że najlepszym sposobem jest ukończenie kursu na przewodnika. Teraz oprowadzam niemieckie wycieczki. Zaczynam od placu Słowiańskiego, później spacerujemy uliczkami Starego Miasta i zwiedzamy katedrę. Niemcy nie chcą wchodzić do Galerii El. Nie uznają nowoczesnej sztuki - mówi Brigitte Gawron-Strazzer.

Pasją Szwajcarki jest malowanie obrazów olejnych i grafik, a z zawodu jest ogrodnikiem. Ta praca pozwoliła jej w Szwajcarii na zebranie funduszy, by opłacić czteroletnie studia w Szkole Sztuk Pięknych w Zurychu. I poznała tajniki malarstwa. Nie wyobraża sobie życie bez sztuki. Ulubionym obiektem do rysowania są domy podcieniowe. Zwykle jedzie tam gdzie się znajdują, wykonuje fotografię. Później na jej podstawie ołówkiem lub piórkiem wyczarowuje obraz. Narysowała już domy podcieniowe ze Stalewa, Klecia, Orłowa i Łęcza.

- Turyści z Niemiec są nimi zainteresowani. Jeden z nich zamówił u mnie taki obraz oraz brukowaną drogę obsadzoną drzewami. Zauważam, że grafiki cieszą się większym powodzeniem niż obrazy olejne. Pewnie dlatego, że otacza nas wiele kolorowych rzeczy. Dobrze jest mieć coś czarno-białego - mówi Brigitte.

Oprócz malarstwa lubi też wyrabiać koronki i opiekować się zwierzętami. W Szwajcarii nie miała czasu, by mieć w domu psa. A w Elblągu jest to możliwe. Ulubiony czworonóg wabi się Lis.

- Nie przypomina teraz takiego zwierzaka. Gdy wzięłam go ze schroniska był szczeniakiem i wyglądał jak polarny lis. Teraz przypomina go charakterem. Przynosi nam różne przedmioty, by wymusić nagrodę. Taki lisek chytrusek - opowiada Szwajcarka.

Wady, które są nieznośne
Brigitte jest zafascynowana Polską, ale widzi także wady nad którymi trudno jej przejść do porządku dziennego.

- Nie mogę znieść braku słowności. O 14 obiecali przywieźć pralkę. Czekam do 15 bez efektu. Przyjeżdżają na drugi dzień. Tłumaczą, że wczoraj nie zdążyli. Nie rozumiem jak można nie zadzwonić, że coś nagłego wypadło. W Szwajcarii jak mówi się, tak i robi się. Nie ma wyjątków. Jestem do tego przyzwyczajona. Początkowo bardzo się denerwowałam, teraz czekam spokojnie. Nie mogę też przywyknąć do braku wspólnego posiłku całej rodziny. W Szwajcarii obiad jest wszędzie o 12 i jest to rzecz święta. Wszyscy się spotykają i jest okazja do rozmowy o tym co się ostatnio wydarzyło - mówi Brigitte.

Te problemy nie zmniejszają zafascynowania Polską. Od dziecka wyrastała w atmosferze szacunku dla naszego kraju. Podczas II wojny światowej w Szwajcarii mieszkało wielu Polaków. Do dziś są we wdzięcznej pamięci Szwajcarów. - Znałam panią, która miała męża Polaka. Opowiadała o swojej miłości z zachwytem. Na pamiątkę naprawy przez Polaków ulicy Szwajcarzy nazwali ją Polską. Pamiętają również, jak podczas wojny Polacy karczowali drzewa, by teren zamienić na pole z ziemniakami. Były bardzo cenne w latach wojny, gdy brakowało żywności. W Raperswil jest polska biblioteka i muzeum z narodowymi pamiątkami. W ten sposób polska kultura promienieje na Szwajcarów - opowiada Brigitte Gawron-Strazzer.

Grażyna Wosińska
g.wosinska@dziennikelblaski.pl

Miłość Brigitte do Polski zaczęła się od Chopina

powrót do: napisali o nas