Napisali o nas…
Czterdzieści lat w śniegu
„Tygodnik Suwalski“ nr 3 z 20 I 2009 r.
Nie potrzebują wyciągów i ekskluzywnych hoteli. Na Suwalszczyznę i Mazury Garbate przyciągają ich surowy klimat, piękny krajobraz i gościnni ludzie. Są grupą wytrawnych turystów, za prawionych w siermiężnym PRL-u. Średnia wieku to sześćdziesiąt lat. Za kilka dni znowu wyruszą na narciarskie trasy „Wędrówek Północy“. To będzie jubileuszowy, czterdziesty rajd.
Andrzej Wiśniewski, 76-letni instruktor turystyki narciarskiej z Elbląga, pierwszą swoją grupę rajdową na „Wędrówkach Północy“ poprowadził w 1977 roku. Twierdzi, że suwalsko-gołdapski rajd jest imprezą unikatową.
- Gromadzi specyficzną grupę prawdziwych turystów, miłośników krajoznawstwa, którzy latem wędrują pieszo, rowerem lub kajakiem, a zimą na nartach - mówi. - Na północno-wschodni kraniec Polski przyciąga ich niepowtarzalna, „kresowa“ otwartość i życzliwość mieszkańców.
W tym roku pierwszy raz nie poprowadzi trasy rajdowej. Jest kierownikiem honorowym trasy „Romantycznej“, którą wymyślił przed laty dla takich jak on romantycznych wędrowców „starej daty“. Grupie będzie przewodził Tadeusz Ryszkowski, wyszkolony przez niego przodownik turystyki narciarskiej PTTK. Bazy wypadowe - Gołdap i Wiżajny.
SKLEP W PLECAKU
Andrzej Wiśniewski z sentymentem wspomina pierwsze wędrówki.
- Noclegi przygotowywano w szkołach, na słomie lub wojskowych materacach - opowiada. - Nie wożono jeszcze bagaży uczestników, jechaliśmy na nartach z całym potrzebnym dobytkiem w plecakach. A trzeba było mieć trochę zapasów żywności, bowiem wiejskie sklepy w tamtych czasach raczej nie były nastawione na zaopatrzenie turystów.
Wędrowanie w czasach PRL-u dostarczało wrażeń, o których powoli zapominamy.
- Ściskał mróz około minus piętnaście stopni - kontynuuje opowieść Andrzej Wiśniewski. - Kończyliśmy etap w Gołdapi. Przed „papierniczym“ stał zawinięty ogonek ludzi przytupujących i trzymających się za uszy. Stali po… papier toaletowy. Wyrwało mi się wtedy: Słuchajcie, ten bałagan już długo nie potrwa, to się musi zawalić! Było to rok lub dwa przed transformacją.
Andrzej Wiśniewski ze śmiechem opowiada też, jak kiedyś miał w grupie rajdowej kilkunastu Czechów. Bez przerwy dopytywali o piwo, którego w peerelu zawsze brakowało. W końcu, pełni nadziei, zasiedli do obiadu w barze przy rynku w Przerośli. Jakież było ich zdumienie, kiedy zobaczyli tabliczkę z napisem: „W porze obiadowej alkoholu nie podajemy“. Pomogła dopiero interwencja u naczelnika gminy, który też jadł obiad w tym barze. Pan naczelnik łaskawie zgodził się uchylić zakaz i piwo popłynęło. Dla rajdowiczów i dla miejscowych.
Tadeusz Rufiński z Białegostoku, również długoletni kierownik tras, zapamiętał z kolei leśne przyjęcie, przygotowane przez litewskich narciarzy.
- Jedziemy kilkanaście kilometrów jakimiś bezdrożami, przez zlodowaciałe wzgórza, zasypane śniegiem chaszcze i gdy w końcu docieramy do polany, pomimo zmęczenia, stajemy jak oczarowani - napisał w jubileuszowej publikacji, wydanej przez suwalski oddział PTTK. - Ogromny świerk udekorowany kolorowymi bombkami i łańcuchami, ślady ogniska, w gąszczu posłanie z zielonych gałęzi. Litwini rozpalają ognisko... Jaka wspaniała jest jeziorowa herbata z liści borówek i tajemniczego ziela. Jakże smakuje gruby kawał boczku na czarnym litewskim chlebie i łyk miejscowego napitku!
PRZYJAŹŃ NA CAŁE ŻYCIE
W tamtych trudnych czasach nawiązywały się przyjaźnie, które przetrwały lata. Andrzej Wiśniewski wspomina Bolesława Kołtuna, nieżyjącego już przyjaciela.
- Było ponad metr świeżego śniegu. Jechaliśmy z Jeleniewa do Smolnik. Był w naszej grupie starszy narciarz Janek, o wielkim sercu do nart, ale nieco mniejszych umiejętnościach narciarskich. Gdzieś za Szurpiłami wyrwał się na jakąś górkę, niepomny przestróg, aby jechać jednym śladem za przewodnikiem, i zniknął. Jedziemy za nim i widzimy, że Janek biały jak bałwanek, gramoli się ze śniegu, a dwie złamane narty sterczą wbite w śnieg dużo dalej. To musiało być wspaniałe salto! Niestety w kopnym śniegu, bez nart, Janek poruszał się bardzo wolno. Wysłałem resztę grupy do Smolnik, a sam z Bolkiem, wytrawnym narciarzem, zostałem dla asekuracji pechowego kolegi. Zanim dotarliśmy do Udziejka i znaleźliśmy kwaterę dla Janka, zapadła noc. Był mróz, czyste niebo i pełnia księżyca. Jechałem z Bolkiem wzdłuż jezior Kamenduł i Jaczno do Smolnik. Wokół było pusto i cicho, śnieg skrzypiał pod nartami. Byłem rad, że przy mnie jest Bolek, towarzysz wielu wypraw, Sybirak, na którym można polegać. Nigdy dotąd nie przeżyłem tak przejmującego uczucia bliskości bliźniego obok mnie. Bolek potem wyznał, że czuł podobnie. To chyba jest smak przyjaźni.
Swoje refleksje i rajdowe przygody Andrzej Wiśniewski odnotowuje w gazetce rajdowej „Pół-nocnik“, której był inicjatorem i która ukazuje się nieprzerwanie od 1997 roku. To kopalnia wiedzy o tamtych czasach i ludziach.
Na jego łamach Andrzej Wiśniewski lansował termin „wyrypa“.
Chciałbym, aby słowo „wyrypa“ powróciło do gwary braci narciarskiej. Pochodzi ono z książki Wandy Gentil-Tippenhauer i Stanisława Zielińskiego „W stronę Pysznej“. Książka opowiada o tatrzańskim środowisku narciarskim. Tak się tam mówi o wyrypie: „Koroną turystyki zimowej jest narciarska wyrypa. Właśnie wyrypa, a nie wycieczka. Na wycieczce wiadomo z góry: tędy, siędy, o tej godzinie wymarsz, o tamtej nocleg. Urok wyrypy polega na tym, że wiesz tylko jedno: skąd wychodzisz i dokąd chcesz dotrzeć. Czy cel osiągniesz, gdzie będziesz nocował i na którym boku - o tym dowiesz się później, gdy wrócisz do domu. Ani ty, ani najbardziej doświadczony z twoich towarzyszy nie jesteście w stanie przewidzieć rozwoju wypadków. Z własnej, nieprzymuszonej woli będziesz się pchał w gardło trudnościom, będziesz borykał się z wiatrem, kurniawą, mgłą i lodem... I co najważniejsze, będziesz tym wszystkim zachwycony!“
Te słowa najpełniej oddają motywy uczestnictwa wszystkich przyjeżdżających na „Wędrówki Północy"“.
RAJ DLA AMATORÓW I WYJADACZY
W tym roku miłośnicy wędrowania po pograniczu znowu pojawią się na najpiękniejszych i najciekawszych trasach Suwalszczyzny. Będą wiodły przez Suwalski Park Krajobrazowy, Dolinę Rospudy, Mazury Garbate oraz Żmudzki Park Narodowy na Litwie. Pięć rajdowych grup poprowadzą doświadczeni przewodnicy: Andrzej Bieńkowski, opiekun najtrudniejszej trasy, zwanej „Suwalską szkołą przeżycia“, Andrzej Stróżecki, Tadeusz Ryszkowski. Tadeusz Rufiński, wybierze się z narciarzami na Litwę, a suwalczanka Bożenna Turczyńska zaopiekuje się początkującymi rajdowiczami. Komandorem będzie Henryk Grabowski.
W rajdzie będą uczestniczyć narciarze z całej Polski.
- Stała ekipa przyjeżdża do nas z Trójmiasta, Elbląga i okolic Warszawy - informuje Magda Daniłowicz z suwalskiego oddziału PTTK. - Przyjadą także narciarze z innych stron Polski. Głównie są to osoby starsze, ale zapraszamy też młodych. Są jeszcze wolne miejsca.
Koszt uczestnictwa to od 76 zł (60 zł dla członków PTTK) do 410 zł (390 zł dla PTTK-owców). Organizatorzy tłumaczą, że obniżenie kosztów jest niemożliwe, bo zmieniły się warunki zakwaterowania, a rajd jest nadal organizowany „po kosztach“.
Andrzej Wiśniewski uważa, że opłaty mogłyby być niższe. To jedyny mankament imprezy.
- Zarówno ja, wieloletni kierownik tras rajdowych, jak i uczestnicy, znamy koszty noclegów i innych świadczeń opłacanych przez organizatora, czyli Biuro Oddziału PTTK w Suwałkach. Wiemy, że są uzyskiwane dotacje z kilku źródeł. Wychodzi nam, że organizator ściąga z turystów za duży haracz w postaci swojego zysku. Tymczasem „Wędrówki“, co wynika z przesłania „ojców założycieli“, powinny być organizowane na zasadzie „non profit“, jak najtaniej i po kosztach własnych. Zyskiem z imprezy jest przyciągnięcie następnych turystów, którzy będą zostawiać pieniądze w bazie turystycznej regionu. Tę sprawę powinni rozwiązać działacze Zarządu Oddziału PTTK w Suwałkach. Wydaje mi się także, że Biuro Oddziału nie potrafi w pełni wykorzystać możliwości sponsorowania Rajdu przez samorządy lokalne. Na pewno przeszkadza w tym nieszczęsny podział administracyjny, po ostatniej reformie. Jeżeli Mazury Garbate są w innym województwie niż Suwalszczyzna, to o dotacje trzeba się starać w dwu samorządach wojewódzkich. Nigdy bym nie przypuszczał, że granica Prus Wschodnich, sztucznie kiedyś utworzona, będzie dla decydentów ważniejsza od naturalnej granicy wyznaczanej przez czynniki geograficzne i gospodarcze. Jednak odpowiednio wczesne złożenie dobrych projektów może spowodować uzyskanie większych środków, na przykład z funduszy Unii Europejskiej.
Mimo tej uwagi Andrzej Wiśniewski jest zdania, że tegoroczna edycja „Wędrówek Północy“ będzie wyjątkowa.
- Czterdzieści rajdów to piękny jubileusz - podkreśla. - Zapraszamy wszystkich na białe szlaki.
PS. Organizatorem 40. Ogólnopolskiego Rajdu Narciarskiego „Wędrówki Północy“ jest Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze Oddział w Suwałkach, współorganizatorami: Urząd Gminy w Suwałkach i Powiat Suwalski. Projekt dofinansowali: Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, Urząd Miejski w Suwałkach i Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji „WARTA“ SA.
*****
Pierwsza „Wędrówka Północy“ (tak się to wtedy nazywało) odbyła się w 1962 roku. Inicjatorami byli działacze Komisji Turystyki Narciarskiej przy Zarządzie Wojewódzkim PTTK w Białymstoku, między innymi: Zygmunt Smulik, Cezary Wójcicki, Maurycy Birula i Jerzy Zanieski. W tegorocznych „Wędrówkach“ bierze udział zasłużony działacz narciarski z Białegostoku Ryszard Gołubowski, który był uczestnikiem drugiej edycji rajdu w 1963 r. Czterdzieści sześć lat, to piękna klamra łącząca tamto wędrowanie z teraźniejszością. Od początku impreza cieszyła się zainteresowaniem narciarzy. Bywały jednak lata, kiedy organizatorzy z różnych przyczyn nie mogli przeprowadzić rajdu, bo brakowało śniegu albo w stanie wojennym. Od 1983 roku „Wędrówki“ odbywają się regularnie. Kiedy nie ma śniegu, uczestnicy wędrują pieszo. Za czasów Województwa Suwalskiego start i meta rajdu były na przemian w Suwałkach i w Gołdapi. Obecnie meta jest zawsze w Suwałkach. Trasy rajdowe często przekraczały granice Obwodu Kaliningradzkiego i Litwy, a raz nawet rajd był w Estonii. W tym roku finał imprezy zaplanowano na 31 stycznia w Suwałkach.
*****
Wysiadki na stacji Orzysz
z mocnym postanowieniem,
że na nartach jeszcze możysz.
1
Ale gdy osiągnęliśmy Wydminy
co niektórym zrzedły miny.
2
Z mokrych garbów w drodze na Świętajno
wydawało się jeszcze, że będzie fajno.
3
W miejscowości Stożne
zostały już tylko życzenia pobożne.
4
I tak stanęliśmy w Filipowie
Jedni na nartach, drudzy pieszo po połowie.
5
Prosta ludzka sprawiedliwość i przemoknięte Okliny
kazały spytać, czy ktoś tu jest bez winy?
6
I humor odzyskałeś dopiero w „Jelonku“
po trzecim zresztą kielonku.
Wiersz Marka z Puszczykowa (nazwisko nie podane), uczestnika trasy „Suwalska szkoła przeżycia“ na XXXV Rajdzie, zamieszczony w „Pół-nocniku“ 2004 roku.
Agnieszka Szyszko