Aktualności
Tajemnice przyrodnicze Puszczy Knyszyńskiej
2012-06-10
Piękno naszego kraju jest zdumiewające. Niezależnie od tego, ile byśmy czasu poświęcili na odkrywanie zakątków naszego kraju, to i tak wciąż jest nam mało. By nakarmić zatem oczyma nasze dusze łaknące widoków ruszyliśmy na wschód naszego kraju, by uczestniczyć w kolejnym – II Ogólnopolskim Zlocie Turystów Przyrodników PTTK. Tym razem w wyprawie do malowniczego Supraśla uczestniczyli: Jolanta Bulak z synem Jasiem, Basia Krajnik, Leszek Marcinkowski oraz Artur Wyszyński.
Rankiem 7 czerwca, powitało nas piękne słońce. Zasiadłam zatem za kierownicą mojej ukochanej czarnej smoczycy, mając niemałego pietra, z uwagi na odległość. Jednak moi towarzysze z pełnym zaufaniem oddali się w moje ręce. W doskonałych humorach wystartowaliśmy z Elbląga, po drodze z ciekawością oglądając zmiany jakie w ostatnim czasie postąpiły w budowie naszej nowej „siódemki”. Jak na przewodników przystało drogę urozmaicaliśmy sobie wiadomościami o mijanych obiektach, zabytkach, wspominając wiele przygód, które towarzyszyły nam podczas niejednej wyprawy. Około godziny 1330 dotarliśmy do Supraśla, gdzie powitał nas nasz przyjaciel Andrzej – komandor Zlotu. Odebraliśmy materiały, potwierdziliśmy, że my - to my składając odpowiednie podpisy i bez chwili wytchnienia ruszyliśmy na ścieżkę Dębowik. Podczas 10-cio kilometrowej trasy zdążyliśmy nieco zaznajomić się z okolicą malowniczej rzeki Supraśl, a z ust pracownika Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek o przyrodzie i historii regionu. My też zaskoczyliśmy naszego przewodnika – Leszek wypatrzył bociana czarnego, który akurat w tym miejscu nie jest często spotykany. Droga powrotna biegła przez las, gdzie spotkaliśmy dzielnych wędrowców z trasy drugiej, którzy po zwiedzeniu ścieżki „Dolina Jałówki” zdecydowanie pragnęli osiągnąć dzienny limit kilometrów na OTP i powędrowali na Dębowik. Nasz Jaśko, jak się okazało – najmłodsiejszy uczestnik Zlotu, z zainteresowaniem obserwował okolicę i dzielnie wędrował, czym wprawił mnie w dumę. Około godziny 17 dotarliśmy do naszego obiektu noclegowego – ośrodka konferencyjnego mieszczącego się w kompleksie budynków prawosławnego monasteru supraskiego. Przytulne pokoje i pachnąca pościel zachęcała nas do odpoczynku, ale nie mogło nas zabraknąć na otwarciu, zatem zamiast podusi - kawa i rześcy - prawie w komplecie (Jaś rozpoczął realizację sobie tylko znanych projektów budowlanych z klocków, które zajęły pół bagażnika smoczycy), udaliśmy się na oficjalne otwarcie. Zebranych powitali: Komandor Zlotu, Przewodniczący Komisji Ochrony Przyrody RO PTTK w Białymstoku – kol. Andrzej Grygoruk, Prezes Regionalnego Oddziału PTTK w Białymstoku – kol. Dariusz Kużelewski i Przewodniczący Komisji Ochrony Przyrody ZG PTTK – kol. Andrzej Wąsikowski. Następnie dokonano krótkiej prezentacji prac Komisji oraz propozycji zmian w Regulaminie odznaki Turysta Przyrodnik. W dalszej części mogliśmy zapoznać się z walorami przyrodniczymi i historycznymi Puszczy Knyszyńskiej – szczególnie do serca przypadł nam wspaniały film, który – gdyby nie przyziemne sprawy, do jakich należy kolacja – obejrzelibyśmy jeszcze raz (Jasio dołączył do nas na projekcję i w niemym zachwycie oglądał pejzaże, zwierzęta, malownicze zakątki puszczy i od razu zapragnął tam iść).
Po obiadokolacji zgodnie z zawartymi w programie wytycznymi co do integracji – integrowaliśmy się póki mgły nie okryły grubym kożuchem nadrzecznych szuwarów.
Następnego dnia rankiem po śniadaniu pojechaliśmy do Kruszynian, gdzie zwiedziliśmy meczet. Dla mnie i dla Leszka była to druga wizyta w tym niezwykłym miejscu, jednak z ogromną uwagą wysłuchaliśmy naszego wspaniałego przewodnika Dżemila, który znakomicie i z dużą dawką humoru przybliżył nam kulturę tatarską i tygiel wyznaniowy Kruszynian. Następnie powędrowaliśmy na miejscowy mizar, gdzie historia splata się z dniem dzisiejszym – stare kamienne nagrobki, porośnięte mchem, ledwo czytelne, niosą pamięć o dawnych mieszkańcach tych ziem. Obok nowe – podobnie jak na większości naszych cmentarzy, granitowe płyty – niby takie same, jednak informacja o tym, kto spoczywa w tym miejscu jest umieszczona na tylnej ścianie pomnika.
Po tym ciekawym spotkaniu z inną kulturą udaliśmy się… dalej ją poznawać. Tym razem droga wiodła Szlakiem Ekumenicznym wokół Zalewu Ozierany. Utworzono go, by zaprezentować właśnie owo zróżnicowanie religijne na ziemi podlaskiej i jest historycznym upamiętnieniem zamieszkujących tu niegdyś Tatarów, Żydów i wyznawców prawosławia. To zespół pomników, kapliczek i krzyży charakterystycznych dla danej religii. Najważniejszy punkt szlaku to Góra Ekumeniczna. Jest to wzgórze na którym widnieją trzy symbole religijne związane z ziemią podlaską: krzyż katolicki, krzyż prawosławny oraz półksiężyc muzułmański. Wędrując malowniczą drogą, słuchając opowieści naszego przewodnika, podziwiając majestatyczne rzeźby Dziewanny, Lasowida i kamiennego Diabła Kuwasa, zajadając poziomki, z żalem zostawiając pojedyncze grzyby, zatonęliśmy w dźwiękach matki natury. Następnie udaliśmy się do Nadleśnictwa Krynki w Poczopku najpierw na obiad, a potem na sesję referatową w siedzibie Nadleśnictwa. Tu uczestnicy Zlotu dowiedzieli się co w trawie piszczy, czyli zapoznali się z zasadami funkcjonowania oddziałowych Komisji Ochrony Przyrody na różnych płaszczyznach.
Po części referatowej pracownicy Nadleśnictwa zaprezentowali nam wspaniały kompleks edukacyjny „Silvarium” - ogród leśny Puszczy Knyszyńskiej, w którym można zapoznać się z wieloma leśnymi ciekawostkami ze świata przyrody, historii i techniki. Obiekt powstał w 2005 roku.
Można tu znaleźć wszystkie drzewa występujące w Puszczy Knyszyńskiej, wzdłuż tzw. Ziołowej Tryby zgromadzono ponad 80 ziół wykorzystywanych tradycyjnie w medycynie ludowej (z opisami i „uproszczonymi receptami”).
Nasz spacer rozpoczęliśmy od obejrzenia ekspozycji potężnych fragmentów skał, które schroniły się przed kruszarkami w Parku Megalitów, które – jak zapewniał nasz przewodnik, Nadleśniczy Waldemar Sieradzki, mają silne właściwości magnetyczne (zdecydowanie przyciągały mojego syna). Następnie powędrowaliśmy w pobliże niewielkich zbiorników wodnych, gdzie czekała nas niezwykła niespodzianka. W naszej obecności wolność odzyskał nur czarnoszyi, który na naszą cześć otrzymał pieszczotliwe imię Peteteczek. Jak przystało na dzikie stworzenie, głęboko w dziobie mając setkę fleszy, po kilku chwilach zanurkował, a my powędrowaliśmy dalej. Na drodze stanęła nam ogromna kamienna żaba…, zaraz więc znalazło się kilka zacnych, gorących ust książąt i księżniczek, co spróbowały odczarować nieszczęsną z jej kamiennej postaci. Czas jednak widać jeszcze nie nadszedł odpowiedni, by kamienne serce zabiło, zatem udaliśmy się w dalszą podróż, by podziwiać żywe stworzenia. Najpierw naszą uwagę przykuły bociany, które trafiły do Nadleśnictwa po różnych przejściach, ale wygląda na to, że nie zamierzają stąd nigdzie odlatywać, mimo że powróciły do zdrowia. Natomiast w wolierze mogliśmy podziwiać kilka gatunków sów – choć osobiście wyglądało mi na to, że to raczej one nam się bacznie przyglądają… Przy siedzibie Nadleśnictwa zainteresowały nas różne, niezwykle pomysłowe zegary słoneczne, m.in. poromierz fenologiczny, czyli zegar pokazujący nie tylko pory dnia (godziny), ale również pory roku wynikające z cykliczności zjawisk zachodzących w przyrodzie. Na koniec ciekawa metoda systemu grzewczego budynków. Oczywiście turyści przyrodnicy zaginęli na długi czas w budynku „Leśnej Chaty” czyli muzeum przyrodniczo – historycznym, gdzie prezentowane były wspaniałe ekspozycje fauny, flory. Obok wypreparowanych eksponatów, zobaczyć można było ogromne mrowisko, w którym uwijały się całe zastępy „sanitariuszy służb straży leśnej” (i tu na długie minuty do szyby przykleił się Jaśko), pszczeli ul z ogromnie zabieganymi mieszkańcami, a także posłuchać dźwięków lasu, no i oczywiście – zdobyć pieczątkę! Zainteresowałam Was? To nie wszystko – zajrzyjcie pod ten link www.bialystok.lasy.gov.pl/web/krynki/32.
Tego dnia wielu przyrodników miało nie lada rozterki – czy zapuścić się na ścieżki dydaktyczne i poszukiwać odcisków tropów mieszkańców puszczy knyszyńskiej (a nawet całej Polski - ja natrafiłam na trop niedźwiedzia), uczyć się rozpoznawać florę, czy też uczestniczyć w meczu inaugurującym Euro 2012. Ten mecz przegrała przyroda – zdecydowana większość zlotowiczów dzielnie wspierała naszą drużynę w sali konferencyjnej Nadleśnictwa. Tego dnia narodził się również nowy fan piłki nożnej – mój Jaś, który śpiewał, skakał i całym sobą przeżywał ten emocjonujący mecz. Cóż, nieco rozczarowani remisem, ale z ogromnymi nadziejami, biesiadowaliśmy we wspaniałej atmosferze do późnego wieczoru.
Następny dzień rozpoczął się egzaminem na Instruktora Ochrony Przyrody, który odbył się w sali naszego ośrodka konferencyjnego. W gronie kandydatów była również przedstawicielka naszej Komisji – Basia Krajnik, która oczywiście zdała pozytywnie egzamin. Tym samym w naszym Oddziale jest już 5-ciu Instruktorów Ochrony Przyrody. Pozostali uczestniczy Zlotu mieli w tym czasie chwilę wytchnienia – zatem albo odsypiali dwa pełne atrakcji dni, albo udali się na zwiedzanie okolicy. Po egzaminach odbył się kolejny blok konferencyjny (na który dojechał i pozostał z nami do końca Zlotu sam Prezes Zarządu Głównego, kol. Lech Drożdżyński), poświęcony m.in. dobroczynnej roli przyrody dla osób niepełnosprawnych, możliwości poznawania przez nich cennych obszarów Parków Narodowych i edukacji przyrodniczej młodzieży niepełnosprawnej. Panel zakończył się dyskusją na temat poszerzenia działań mających na celu ułatwienie takim osobom piękna naszej polskiej przyrody.
Po sesji udaliśmy się do siedziby Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej gdzie pracowniczka Parku wspaniale zaprezentowała nam ciekawostki ze świata przyrody i historii Parku. Zwiedziliśmy ciekawe ekspozycje przyrodnicze i uczestniczyliśmy w otwarciu wystawy fotograficznej. Następnie udaliśmy się na wycieczkę do Kopnej Góry, gdzie po pysznym obiedzie udaliśmy się do Arboretum im. Powstańców 1863, które z uwagi na ograniczony czas zwiedziliśmy w niewielkiej części. Po spacerze zwiedziliśmy kameralne Muzeum Historii Puszczy Knyszyńskiej, gdzie mogliśmy między innymi podziwiać pamiątki, które ujrzały światło dzienne w ostatnich latach, a związane z powstańcami listopadowymi. Prace archeologiczne, w wyniku których udało się odszukać pochówek powstańców poległych podczas zasadzki nad rzeką Sokołdą w 1831 r., zapoczątkowano dzięki zapiskom w parafialnej księdze.
Na koniec dnia – mimo szczególnie niezdecydowanej tego dnia pogody – 18 śmiałków z Prezesem Lechem Drożdżyńskim na czele wyruszyło na wędrówkę pieszą, by jeszcze bliżej poobcować z przyrodą Puszczy Knyszyńskiej. Jak się okazało trasa obejmowała 17 km (a nie 10…) zatem chcąc zdążyć na ognisko integracyjne, zdrowo wyciągaliśmy nożyny. Mimo, że dotarliśmy z dużym spóźnieniem na miejsce to jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani – ptasie trele, mroczne zakątki lasu, zdawało by się z czasów odległych o całe tysiąclecia, gdzie czas się zatrzymał w miejscu, wiekowe dęby, ciekawe rośliny, a na koniec Supraśl niknący w zasłonie mgieł, które gasiły promienie zachodzącego słońca, wynagrodziły trud pieszej wyprawy. Przy ognisku oczywiście były śpiewy, które długo niosły się echem po okolicy.
I cóż, nastała niedziela. Stanowczo za szybko… Dzień rozpoczęliśmy zwiedzeniem Supraśla, który okazał się być bardzo ciekawym miastem (choć o tym, co niektórzy zlotowicze już wiedzieli, bo wybrali się na nocne zwiedzanie już pierwszego dnia), a nasz przewodnik kol. Adam Szepiel uzupełnił wrażenia wzrokowe interesującymi informacjami o historii i teraźniejszości miasta. Miłośnicy sympatycznego księdza Antoniego z Królowego Mostu wiedzą zapewne że w Supraślu kręcone były sceny do jednej z części filmu – „U Pana Boga za miedzą”.
Następnie zwiedziliśmy Muzeum Ikon. Z ogromną uwagą wysłuchaliśmy naszego przewodnika, podziwiając bogate zbiory ikon, pochodzących głównie z przemytu zza wschodniej granicy i przekazanych do muzeum przez naszych czujnych celników, oraz pozostałości słynnych fresków z wysadzonej przez okupanta hitlerowskiego cerkwi p.w. Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy. Na szczęście cerkiew jest od połowy lat 80-tych XX wieku pieczołowicie odbudowywana. Następnie zwiedziliśmy drugą cerkiew – p.w. św. Apostoła Jana Teologa – będącą również elementem kompleksu klasztornego.
Na dziedzińcu postanowiliśmy sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie – ekipy włodawsko – elbląskiej, jako że były to najliczniejsze drużyny na tegorocznym Zlocie. Oczywiście nie mogło na tym zdjęciu zabraknąć naszych przyjaciół.
No i cóż, z coraz większym żalem (by nie powiedzieć z nosami na kwintę) udaliśmy się na ostatnią sesję, podsumowującą Zlot. Choć rozgorzała na niej bardzo owocna dyskusja, to czas naglił i trzeba było się pożegnać. Oj, trudno się było rozstać, ale czas płynie szybko, a ludzie – to nie dwie góry, zawsze gdzieś się zejdą.
Podróż minęła nam w mgnieniu oka (raptem 6 godzin). Z ulgą powitaliśmy Jezioro Drużno, które na szczęście nie wyparowało pod naszą nieobecność, a nieopisaną radość Jasia, wywołała jak zawsze niezmienna, górująca nad całą okolicą, wieża naszej elbląskiej katedry.
To był wspaniały Zlot. Jak na prawdziwych przyrodników przystało powróciliśmy z brązowymi odznakami Miłośnika Puszczy Knyszyńskiej, co jest dla nas zachętą do ponownych odwiedzin tego pięknego miejsca.
Dziękujemy organizatorom za ciekawy program i trud włożony w przygotowanie imprezy, uczestnikom za rewelacyjną atmosferę. Do zobaczenia na szlaku!
Jolanta Bulak
powrót do: spisu aktualności…